poniedziałek, 16 października 2017

FILM "LUTER" - PROJEKCJA

Film Luter to dramat biograficzny oparty na życiu Marcina Lutra i początkach reformacji w Niemczech. Film opowiada historię zakonnika (w tej roli Joseph Fiennes), który dzięki mecenatowi potężnego saksońskiego księcia Fryderyka zostaje doktorem teologii na uniwersytecie w Wittenberdze. Punktem zwrotnym w życiu Lutra stała się jego wizyta w Rzymie…

Film będzie można obejrzeć w niedzielę 29 października, o godz. 17.00 w MCH Stara Betoniarnia, lok. 42 (I piętro). Wstęp wolny.

niedziela, 15 października 2017

KOŚCIÓŁ I NAZIŚCI. WSPÓŁPRACA I SPRZECIW

„…Oskarżamy się, że nie wyznawaliśmy zbyt odważnie, że nie modliliśmy się bardziej żarliwie, że zabrakło nam radosnej wiary i że goręcej nie miłowaliśmy”.

Takie słowa znalazły się w tzw. Stuttgarckim Wyznaniu Winy, czyli Oświadczeniu Rady Ewangelickiego Kościoła Niemiec wobec przedstawicieli Ekumenicznej Rady Kościołów. Zostało ono odczytane w 19 października 1945 roku w Stuttgarcie.

Spośród 60 milionów mieszkańców Niemiec w 1933 r., czyli w roku uzyskania przez Hitlera pełni władzy w Niemczech, 40 mln deklarowało protestantyzm (w zdecydowanej większości luteranizm) a 20 mln stanowili katolicy. Partia Hitlera, NSDAP (Narodowosocjalistyczna Niemiecka Partia Robotników), zdecydowanie większe poparcie w wyborach uzyskała w regionach zamieszkiwanych przez protestantów aniżeli tam, gdzie większość stanowili katolicy. Już w wybory do Reichstagu z 1930 roku pokazały znaczne poparcie dla ideologii nazistowskiej w ewangelickich okręgach wyborczych (w tym na terenie Pomorza, Frankfurtu nad Odrą i Legnicy, czyli wschodnich częściach Rzeszy Niemieckiej).

Niektórzy duchowni protestanccy, związani z ruchem Niemieckich Chrześcijan, byli oddani sprawie nazizmu. Jerzy Sygnecki w tekście „Sytuacja w kościele ewangelickim w Landsbergu an der Warthe (Gorzowie) w latach 1933–1945” napisał: „Z inicjatywy Niemieckich Chrześcijan doszło do zwołania wiecu w berlińskim Pałacu Sportu 13 listopada 1933 roku. Wtenczas uchwalono kilka radykalnych uchwał: niemiecki Kościół (ewangelicki) jako «Kościół narodowy» miał «oczyścić się ze sprzedajnej moralności żydowskiej» (Lohnmoral), czyli dążono do wprowadzenia w życie «paragrafu aryjskiego» zgodnie z ustawą z 7 kwietnia 1933 roku, a tym samym wykluczenia Żydów z kościoła ewangelickiego. Postanowiono także odrzucić Stary Testament z nauki kościelnej. Dążono do ukazania Jezusa Chrystusa w sposób nowoczesny, jako bardziej «bohaterskiego»”.

Sprzyjający nazistom Ludwig Müller, członek NSDAP od 1931 roku, został mianowany przez Hitlera jako „biskup Rzeszy”. Niektórym niemieckim teologom bliski był antysemityzm głoszony przez nazistów. Gerhard Kittel w wykładzie wygłoszonym w Tybindze (czerwiec 1933 roku) omawiał możliwe rozwiązania „problemu żydowskiego” i zalecał pozbawianie Żydów obywatelstwa i praw obywatelskich oraz izolację w gettach. Inny duchowny protestancki Emanuel Hirsch, członek NSDAP od 1937 roku, dostrzegał w Hitlerze nadzieję na chwalebne „zmartwychwstanie” Niemiec i potępiał innych uczonych, którzy nie popierali Führera.

Chlubną kartą w historii niemieckiego protestantyzmu w czasach III Rzeszy zapisał się Kościół Wyznający (Bekennende Kirche), do którego należeli ewangelicy sprzeciwiający się nazistowskiej ideologii nienawiści. Wśród jego działaczy był pastor Martin Niemöller – były dowódca niemieckiego okrętu podwodnego w czasie I wojny światowej. Początkowo sympatyzował z nazizmem jednak z czasem zajął postawę krytyczną wobec ideologii Hitlera. Jego negatywny stosunek wobec nazizmu wzmógł się wskutek antysemickiej wymowy, uchwalonych we wrześniu 1935 roku, „norymberskich ustaw rasowych”. To właśnie Niemöller jest autorem znanych słów:
„Kiedy naziści przyszli po komunistów, milczałem,
nie byłem komunistą.
Kiedy zamknęli socjaldemokratów, milczałem,
nie byłem socjaldemokratą.
Kiedy przyszli po związkowców, nie protestowałem,
nie byłem związkowcem.
Kiedy przyszli po Żydów, milczałem,
nie byłem Żydem.
Kiedy przyszli po mnie, nie było już nikogo, kto mógłby zaprotestować”.

Ważną postacią Kościoła Wyznającego był, urodzony we Wrocławiu, niemiecki duchowny ewangelicki i teolog, Dietrich Bonhoeffer. Został on aresztowany przez Gestapo i przebywał, miedzy innymi, jako więzień w obozie koncentracyjnym w Buchenwaldzie. 9 kwietnia 1945 został powieszony w Flossenbürgu na kilka tygodni przed zakończeniem wojny. Przedstawiciele Kościoła Wyznającego wystosowali „Teologiczną Deklarację z Barmen” (1934 rok), w której zaprezentowane jest klarowne stanowisko, że Jezus Chrystus jest jedynym i prawdziwym Słowem Boga, którego należy słuchać. Deklaracja odrzuca podporządkowanie Kościoła państwu oraz państwa Kościołowi. Wyraża też sprzeciw wobec przywództwa Hitlera, któremu przeciwstawia Jezusa – jedynego Pana i władcy. Pełen tekst deklaracji dostępny jest pod linkiem: www.magazyn.ekumenizm.pl/content/article/20040724152921489.htm

Aleksandra Kmak-Pamirska w pracy „Kościół w służbie państwa? Postawa Kościołów ewangelickich wobec władz narodowosocjalistycznych w Trzeciej Rzeszy w latach 1933-1935” stwierdza: „Członkowie Kościoła Wyznającego, którzy pragnęli powrotu do prawdziwej, czystej wiary chrześcijańskiej, odrzucili kult narodu i wodza, propagowany przez większość wyznawców protestanckich zrzeszonych w Niemieckim Kościele Ewangelickim, przez co stanęli po drugiej stronie barykady i narazili się na prześladowania i represje”.

W całej historii Kościoła, a także w dziejach świata, widzimy i będziemy oglądać jak „pszenica rośnie razem z kąkolem” (zob. Mt 13,24-30). Historia też dowodzi, że Kościół jest w stanie funkcjonować i przetrwać w każdych uwarunkowaniach politycznych (nawet pod najbardziej nieludzkimi reżimami), a próby związania Kościoła z polityką nie kończą się dobrze (już przykład Konstantyna Wielkiego jest na to dowodem).

Warto jeszcze dodać, że fascynacja nazizmem nie była tylko domeną niemieckich luteran. Zachwytowi wobec tej zbrodniczej ideologii ulegli także przedstawiciele innych wyznań chrześcijańskich. Katolicki biskup rzymski Alois Hudal wzywał do popierania nazizmu. Sam był agentem wywiadu III Rzeszy, a po zakończeniu II wojny światowej pomagał zbrodniarzom hitlerowskim w ucieczce do Ameryki Południowej. Fascynację nazizmem przeżywał także katolicki biskup Fryburga Conrad Gröber (zwany „brunatnym biskupem”), z czasem jednak stanął po stronie tych, którzy sprzeciwiali się władzy hitlerowców.

Czego możemy nauczyć się z historii niemieckiego Kościoła z czasów III Rzeszy?

Wskazane jest abyśmy budowali naszą codzienność nie tyle na zmieniających się ideologiach co raczej na niezmiennych i ponadczasowych prawdach biblijnych i prostym przesłaniu Ewangelii. Przesłaniu, w którego centrum jest osoba Pana Jezusa Chrystusa. Dla autorów Nowego Testamentu „wszystko jest w Nim, dla Niego i przez Niego” (zob. Kol 1,16). Jan napisał: „Świat zaś przemija, a wraz nim jego żądze” (zob. 1 J 2,17). Przemijające są również żądze polityczne i apetyt na władzę wraz ze złudną nadzieją, że politycy stworzą nam „raj na ziemi”. Zaraz po stwierdzeniu o przemijaniu „tego świata z jego żądzami” apostoł Jan dodał: „Kto pełni wolę Boga, trwa na wieki”.

Przedstawiciele Kościoła Wyznającego w Niemczech pokazali, że można dochować wierności Bogu nawet w najciemniejszych okresach historii. Za tę wierność wielu z nich zapłaciło najwyższą cenę - cenę własnego życia. Co zyskali? Chlubne świadectwo i, jak wierzę, upodobanie w Bożych oczach na wzór bohaterów wiary wymienionych przez autora Listu do Hebrajczyków (zob. Hbr 11).

KRÓLEWIEC I ABRAHAM KULWIEĆ

W rozwoju reformacji na ziemiach polskich ogromny udział miały Prusy Książęce. Miały one w obozie protestanckim szczególną pozycję - jako pierwsze państwo, gdzie luteranizm stał się religią państwową. Szcze­gólne zasługi dla rozwoju reformacji w Księstwie Pruskim poniósł sam książę Al­brecht Hohenzollern (1490–1568).

Idee protestantyzmu przenikały na ziemie polskie bezpośrednio z Wittenbergi (szacuje się, że przez sale wykładowe uniwersytetu wittenberskiego w ciągu XVI-stulecia przewinęło się około 500 Polaków, z tej liczby gros polskich studentów przypada na lata, kiedy wykładali Marcin Luter i Filip Melanchton) oraz z Królewca.

Książę Albrecht przykładał ogromną wagę do rozwoju drukarstwa. W Królewcu i Ełku, latach 1545-1552, ukazało więcej druków polskich niż na całym obszarze Rzeczypospolitej. W ogromnej masie były to teksty religijne (reformacyjne), ogłaszane przez drukarzy i pisarzy takich jak: Jan i Hieronim Małeccy, Jan Seklucjan, Stanisław Murzynowski, Marcin Kwiatkowski, Eustachy Trepka. Wiele spośród tych druków (wśród nich Katechizm Marcina Lutra, Nowy Testament w przekładzie Murzynowskiego) przewożono do Polski i tam roz­prowadzano.

Książę Albrecht jako protektor luteranizmu fundował stypendia dla młodzieży protestanckiej na uniwersytecie królewieckim. Zadaniem tego ośrodka akademickiego było szerzenie „czystej ewangelii” wewnątrz księstwa i w całej Rzeczypospolitej, dostarczenie państwu kadry urzędniczej, nauczycieli, lekarzy oraz ogólne szerzenie oświaty i kultury humanistycznej. Jednym z założycieli Uniwersytetu Albertina w Królewcu był Abraham Kulwieć, który otrzymał katedrę języków biblijnych: hebrajskiego i greckiego.

Abraham Kulwieć studiował w Krakowie,w Lowanium, w Lipsku i Wittemberdze, gdzie poznał Filipa Melanchtona. Ostatnim miejscem studiów Kulwiecia były Włochy, gdzie uzyskał doktorat obojga praw na uniwersytecie w Sienie. Jego promotorami byli sympatycy reformacji: Lodovico Boghese i Alessandro Sozzini. Z początkiem 1541 roku Kulwieć przybył do Wilna, gdzie rozpoczął swoją działalność reformacyjną i edukacyjną. Jednak, w imię zwalczania „herezji”, biskup wileński, książę Paweł Holszański, uzyskał w maju 1542 roku dekret Zygmunta Starego nakazujący humaniście stawić się przed sądem kościelnym. Dla Kulwiecia co oznaczałoby to uwięzienie lub śmierć. Kulwieć, dzięki pomocy królowej Bony, zbiegł do Prus. Tam uzyskał wsparcie księcia Albrechta Hohenzollerna.

Ze wsparcia finansowego ks. Albrechta korzystał także Jan Kochanowski, który bywał na dworze w Królewcu w latach 1551, 1552 i 1555. Przypuszczalnie właśnie tam napisał hymn „Czego chcesz od nas Panie za Twe hojne dary”.

Czego chcesz od nas, Panie, za Twe hojne dary?
Czego za dobrodziejstwa, którym nie masz miary?
Kościół Cię nie ogarnie, wszędy pełno Ciebie:
I w otchłaniach, i w morzu, na ziemi, na niebie.
Złota też, wiem, nie pragniesz, bo to wszytko Twoje,
Cokolwiek na tym świecie człowiek mieni swoje.
Wdzięcznym Cię tedy sercem. Panie, wyznawamy,
Bo nad to przystojniejszej ofiary nie mamy.
Tyś Pan wszytkiego świata. Tyś niebo zbudował
I złotymi gwiazdami ślicznieś uhaftował.
Tyś fundament założył nieobeszłej ziemi
I przykryłeś jej nagość zioły rozlicznemi.
Za Twoim rozkazaniem w brzegach morze stoi
A zamierzonych granic przeskoczyć się boi.
Rzeki wód nieprzebranych wielką hojność mają,
Biały dzień a noc ciemna swoje czasy znają,
Tobie k woli rozliczne kwiatki Wiosna rodzi,
Tobie k woli w kłosianym wieńcu Lato chodzi,
Wino Jesień i jabłka rozmaite dawa,
Potym do gotowego gnuśna Zima wstawa.
Z Twej łaski nocna rosa na mdłe zioła padnie,
A zagorzałe zboża deszcz ożywia snadnie.
Z Twoich rąk wszelkie źwierzę patrza swej żywności,
A Ty każdego żywisz z Twej szczodrobliwości.
Bądź na wieki pochwalon, nieśmiertelny Panie!
Twoja łaska, Twa dobroć nigdy nie ustanie.
Chowaj nas, póki raczysz, na tej niskiej ziemi,
Jedno zawżdy niech będziem pod skrzydłami Twemi.

piątek, 13 października 2017

HEJ MAZOWSZE, JAKIE... KATOLICKIE

Jan Matejko- Kazanie ks.Piotra Skargi
Pisząc o Polsce z czasów reformacji historycy używają określenia „kraj bez stosów”. O fenomenie polskiej tolerancji wspominał chociażby, nieżyjący już, profesor Janusz Tazbir – wybitny badacz reformacji i kontrreformacji. Choć w Polsce, podobnie jak w innych krajach Europy, trwała rywalizacja religijna, to jednak nie miała ona gwałtownego i krwawego przebiegu jak w Anglii, Francji, Niderlandach, Szwajcarii czy w Niemczech.

Rzeczywiście na tle krajów europejskich mogliśmy szczycić się z wyrozumiałości i otwartości wobec grup, które odrzuciły rzymski katolicyzm i stanęły w opozycji wobec nauk „papistów”. Tę niezwykłość tolerancji zauważali nawet zagorzali przeciwnicy reformacji, choć oczywiście postrzegali ją negatywnie. Józef Wereszczyński, doktor teologii, kanonik chełmiński, opat benedyktyński i biskup kijowski, pisał, że do Polski przybyły „wszystkie potwory i szelmy ze Włoch i Hiszpanijej, z Francyjej, z Niemiec wygnane”. Pod barwnym określeniem „potwory i szelmy” kryją się przedstawiciele ruchów reformacyjnych, które na dobre zadomowiły się w XVI-wiecznej Europie. W szczególności byli to zwolennicy nauki Marcina Lutra i Jana Kalwina.

Zdarzały się oczywiście przejawy wrogości i wzajemnej agresji pomiędzy przedstawicielami różnych wyznań. Incydentalnie miały one dramatyczny przebieg, jak chociażby opisywane przez historyków zdarzenie z 1611 roku, które tak opisał wspomniany już Janusz Tazbir: „Włoch, Francus de Franco, przeciwnik dogmatu o Eucharystii, wystąpił podczas procesji Bożego Ciała w Wilnie z przemową do tłumu. Stanąwszy na stopniach urządzonego na ulicy ołtarza wzywał jej uczestników, aby nie popełniali bałwochwalstwa oddając „opłatkowi boską cześć”. Franka niezwłocznie uwięziono i poddano torturom. Daremnie próbowali go ratować kalwini wileńscy; na skutek usilnych nalegań królowej Konstancji oraz Piotra Skargi, który wtedy właśnie przebywał w Wilnie, cudzoziemca skazano na śmierć przez poćwiartowanie. Na początku ucięto mu język”.

Były to jednak, w skali całego kraju, dość odosobnione przypadki i można przyjąć, że tolerancja w Polsce była, na tle Europy, rozwinięta ponad przeciętność. Z tej tolerancji i otwartości wobec „innowierców”, wyłamywała się nieco jedna z prowincji Polski, a mianowicie Mazowsze.

Mazowsze, tak w kraju, jak i poza jego granicami, szczyciło się wśród katolików sławą prowincji wolnej od „herezji”. Nuncjusz papieski, Juliusz Ruggieri, pisząc w 1568 roku do Pawła V, tak określił sytuację w Polsce: „powstało wiele nowych i brzydkich herezji, które się następnie na wszystkie prowincje z wyjątkiem Mazowsza rozprzestrzeniły. Mazowsze, Bogu niech będą dzięki, zachowało czystość wiary i można o nim powiedzieć, że jest równie katolickie jak Italia”.

Kiedy idee reformacyjne zaczęły się, począwszy od wystąpienia Marcin Lutra w Wittenberdze, rozprzestrzeniać po Europie, książę mazowiecki (Janusz III) – za namową biskupa płockiego Rafała Leszczyńskiego wydał edykt nakazujący, by „w całym Księstwie Mazowieckim, szczególnie zaś w Warszawie, nikt nie odważył się posiadać, czytać lub w domu przechowywać ksiąg luterańskich już to w języku łacińskim czy niemieckim, już to w innym, lub też wyznawać fałszywe dogmaty luteranów (...) pod karą pozbawienia życia i konfiskaty całego majątku na rzecz skarbu książęcego”.

Kapituła płocka wyróżniała się zawziętością w tropieniu „heretyków”. Janusz Tazbir podaje, że na jej rozkaz spalono w Płocku kilkunastu zwolenników reformacji. Ten sam autor pisał, że na Mazowszu „ruch reformacyjny niemal się w ogóle nie rozwinął. Podjęta w roku 1581 przez Jerzego Niemstę próba erygowania zboru w Warszawie zakończyła się całkowitym fiaskiem. Przyczyn nierozwinięcia się ruchu reformacyjnego na Mazowszu należy chyba widzieć w fakcie, iż w dzielnicy tej występował z jednej strony nadmiar drobnej, a ubogiej szlachty, z drugiej zaś brak było latyfundiów magnackich. Szlachta ta, pozostająca zresztą w częściowej zależności gospodarczej od kleru katolickiego, nie mogła zdobyć się na poważny wysiłek finansowy związany z powołaniem do życia ośrodków reformacji (szkoły, zbory, drukarnie)”.

Z Mazowsza pochodzi najbarwniejsza postać polskiej kontrreformacji, urodzony na terenie dzisiejszego Grójca (dawniej Grodźca), ks. Piotr Skarga – jezuita. Zasłynął m.in. jako przeciwnik Konfederacji Warszawskiej, jednego z pierwszych w Europie aktów szerokiej tolerancji religijnej. Janusz Tazbir pisał, że „miota Skarga na ustawę najgorsze wyzwiska, szlachcica zaprowadzającego w swoich dobrach reformację nazywa mianem lwa jadowitego, drapieżcy, psa głodnego”.

Trzeba jednak uczciwie przyznać, że krzewiciele polskiego protestantyzmu też używali ostrego i obraźliwego języka wobec oponentów. Marcin Krowicki, działacz i pisarz reformacyjny, jeden z autorów przekładu Biblii brzeskiej, tak pisał o katolickim duchowieństwie: „izeście grzeszni, iżeście rodzaj złośliwy i przewrotny, lud szalony, bękarci, wilcy, niedźwiedzie, liszki, lwi drapieżni i ryczący smokowie, psi niemi, psi nienasyceni, wieprzowie dzicy, wołowie i bykowie tłuści, nieprzyjaciele boży, świadkowie złośliwi, szaleni mężowie i napełnieni krwie, rada złośliwa, stolica zaraźliwa”.

Piotr Skarga nie żywił sympatii do protestantów. Pisał o nich: „Kto może być nędzniejszy nad tego, ktory w ślepocie heretyckiej chodzi i przeklęctwem się zewsząd obciążył, i wieczną na się śmierć w mocy szatańskiej, jako mowi Apostoł, przywodzi?”.

Nauki „szermierza kontrreformacji” trafiały na podatny grunt, jakim była uboga zagrodowa szlachta mazowiecka, która, podobnie jak uboższe mieszczaństwo i chłopi w całej Rzeczpospolitej, nie chciała tolerować „heretyków”. Religijność tej szlachty, a w szczególności przywiązywanie wielkiej wagi do postów i ofiar na kościół, tak opisywał Władysław Smoleński: „gdyby podróżny jadł w ich obecności w post jaja lub nabiał naraziłby się na niebezpieczeństwo utraty życia. Urosło wśród nich mniemanie, że lepiej jest zabić człowieka, niż w piątek jeść mięso. Dla zbawienia duszy niemało poświęcili funduszu na kościół, msze, wypominki itp...”.

Po uchwaleniu „Konfederacji Warszawskiej” szlachcice płoccy, będący przeciwnikami tej uchwały, pisali: „Nad to, co może być sromotniejszego, kiedy w Koronie Polskiej naszej, [...] ten, kto wołu, krowę, świnię, kozę ukradnie, karan będzie, a który kościół zburzy, ołtarze poprzewraca, kapłany wypędzi, święte Pańskie, przeczystą i nigdy podług potrzeby niewychwaloną Pannę, Matkę Bożą, zesromoci, chwałę miłego Boga zniszczy, imię na ostatek Pańskie i duchom złym strasznie zbluźni, ten – mówię – pokój mieć będzie”.

Określenie „Arcykatolickie Mazowsze” trafnie oddaje prawdę o nikłej roli reformacji w tej części Polski. Mazowsze było najbardziej jednolitą wyznaniowo krainą Rzeczpospolitej. Liczącą się mniejszością wyznaniową byli tu jedynie Żydzi. Patrząc z tej perspektywy historycznej, może nie trzeba się dziwić, że określenia: „protestant”, „luteranin”, „kalwinista”, „anabaptysta” brzmią dla mieszkańców Mazowsza dziwnie obco, a czasami wręcz wrogo.

czwartek, 12 października 2017

MIKOŁAJ REJ

500- lecie Reformacji, to dogodny czas, aby prezentować sylwetki i dorobek polskich reformatorów i osób związanych z polską reformacją.
Ważną postacią renesansu i polskiej reformacji był Mikołaj Rej (1505-1569). Nauki pobierał w Skalbmierzu i Lwowie. Przez rok kształcił się także na Uniwersytecie Jagiellońskim. Nade wszystko był samoukiem, obeznanym z pismami europejskich twórców renesansowych.

Prawdopodobnie na dworze Mikołaja Sieniawskiego Rej zapoznał się z nurtem reformacji szwajcarskiej – kalwinizmem i stał się jedną z „ikon" polskiego kalwinizmu. Bywał na kalwińskich syno[1]dach, w swoich majątkach zakładał zbory i szkoły wyznaniowe.

Rej używał języka polskiego jako podstawowego i samodzielnego języka literackiego, co doprowadziło do dynamicznego rozwoju polszczyzny w XVI wieku. Znane są jego słowa, w których wskazał, że Polacy nie muszą się posługiwać językiem „gęsim”, czyli łaciną: „A niechaj narodowie wżdy postronni znają[2], iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają”.

Poza działalnością religijną i literacką, Rej był aktywnym działaczem politycznym, zaangażowanym w sprawy państwa. W ramach tzw. ruchu egzekucyjnego – stronnictwa średniej szlachty, dążył do reformy państwa polskiego i rozwoju silnej Rzeczpospolitej.

W swoim dziele „Apoftegmata[3], to jest krótkie a roztropne powieści” napisał „O bacznej roztropności”:

„Nie to jest mądry, co wiele spraw umie,
Lecz co złe z dobrym rozeznać rozumie.
(…)
Rozum to jest wódz do waszego dobrego:
Ten zdobi cnotę, a strzeże od złego.
(…)
Wielka osiadłość[4], kto cnotę posiądzie,
Która rozumem ozdobiona będzie.”

W dorobku biblijno-teologicznym Mikołaja Reja znalazły się takie dzieła jak: wydany w 1546 roku „Psałterz Dawidów”, przekład prozą z łaciny, „Postilla Pańska” (tom kazań, który ukazał się w 1557) i „Apokalypsis, to jest Dziwna sprawa skrytych tajemnic Pańskich” (wydana w 1565 i zawierająca rozważania religijne i komentarze do Biblii).

Fragment Psalmu 23 w przekładzie Reja:

„Pan Bóg jest sprawcą[5] Mojem, a już niskąd inąd żadnej rzeczy nie będę potrzebował.
Nad rozkosznemi żywioły raczył On ostanowić[6] mie i nad rozmaitemi wodami,
przyjemnie płynącemi raczy On wychować mnie.


[1] Dr Katarzyna Kłosińska podaje, że „Gęsi” nie jest tu, jak się powszechnie sądzi, rzeczownikiem, lecz przymiotnikiem (tzw. przymiotnikiem dzierżawczym - czyj? gęsi) – mowa o „gęsim języku”, czyli łacinie. Rej nie porównywał Polaków do gęsi, lecz chciał zakomunikować, że Polacy mają swój własny język, że nie potrzebują gęgać, tylko mówić po polsku.
[2] Czyli: „niech obce narody zawsze wiedzą”.
[3] Gr. apóphthegma, ~matos – sentencja, wypowiedź – krótki utwór literacki, wierszowany lub prozatorski, prezentujący dowcipną, błyskotliwą, trafną wypowiedź wybitnej postaci (np. władcy).
[4] Majątek.
[5] Sprawca – opiekun (pasterz).
[6] Ostanowić – umieścić, zostawić.

środa, 11 października 2017

O PAPIESTWIE I JĘZYKU DEBATY W XVI WIEKU

Luter trzymający Pismo Święte przed papieżem (ulotka z XVI w.)
„Papież jest głową chrześcijan. Jest to stare bożyszcze, które okadzają z przyzwyczajenia. Niegdyś był on groźny nawet samym monarchom: składał ich z tronu równie łatwo, jak nasi wspaniali sułtani strącają królów Irymety lub Georgii. Ale dziś nikt go się już nie lęka. Mieni się dziedzicem jednego z pierwszych chrześcijan, zwanego świętym Piotrem: jest to w istocie bogate dziedzictwo; ma olbrzymie skarby i wielki kraj pod swą władzą” - Rica (Pers) w liście do przyjaciela (Monteskisz, "Listy perskie").

Reformatorzy, również polscy, postrzegali średniowieczną instytucję papiestwa jako źródło zła. Nadużycia władzy papieskiej były przedmiotem dysput i ostrych polemik.

W języku reformatorów określenie "papizm" jest synonimem katolicyzmu. Papista = katolik.

Wystąpienie Marcina Lutra przypadło na czasy Leona X (papieża w okresie od 11 marca 1513 roku do 1 grudnia 1521 roku). Leon X wznowił rozpisane na początku wieku przez Juliusza II odpusty, z których dochody przeznaczone były na budowę nowej Bazyliki świętego Piotra w Watykanie. Wystąpienie Lutra (95 tez) spotkało się ze stanowczą odpowiedzią Leona X, który 15 czerwca 1520 zagroził Lutrowi ekskomuniką. Marcin Luter spalił bullę publicznie w Wittenberdze (w grudniu 1520 r.), zaś Leon X w odpowiedzi opublikował (w styczniu 1521 r.) bullę: „Decet Romanum Pontificem”, ekskomunikującą Marcina Lutra. Znalazły się w niej takie słowa o Lutrze: „Niniejszym ogłaszamy, że jest on uznany za heretyka, podobnie jak pozostali, niezależnie od zajmowanego stanowiska lub godności, którzy wzgardzili troską o własne zbawienie i jawnie, w oczach całego świata, stali się zwolennikami niegodziwej i heretyckiej sekty Marcina Lutra, jawnie i otwarcie udzielając mu pomocy, rady i wsparcia, umacniając go w jego nieposłuszeństwie i zawziętości, albo utrudniając ogłoszenie Naszej bulli. Ludzie ci zaciągnęli kary ustalone w Naszej bulli i mają być słusznie uważani za heretyków i unikani przez wszystkich wiernych chrześcijan”.

W pismach Lutra można znaleźć ostre i nieprzyjazne komentarze wobec papiestwa. Dla Lutra papież to „Antychryst, ten, który strzyże owce, oszukańczy nauczyciel Pisma, hipokryta, mistrz oszustwa i złodziejstwa, łajdak czy łapówkarz”. Nawet nasz Andrzej Frycz Modrzewski, czołowy polski myśliciel doby renesansu i przyjaciel króla Zygmunta Augusta, pisał: „nie pozostaje nam nic innego, tylko to, abyśmy, narody chrześcijańskie, opuścili rzymskiego antychrysta, razem z jego kliką”.

Nie inaczej, również „ostro” pisali papiści o reformatorach. Naczelny szermierz kontrreformacji, jezuita Piotr Skarga, pisał: „A tą [wiarą], którą niedawno diabelski posłaniec i ślubów Bogu uczynionych gwałtownik, cielesny i rozpustny Luter przyniósł, a nie tylko jej cudami nie potwierdził, ale ją sprośnym żywotem pomazał, niech się słusznie brzydzą, bo nie jest to wiara Chrystusowa, ale tajemne i do pogaństwa wiodące bałwochwalstwo”. A także modlił się przeciwko "zaraźliwym sektom", czyli wpływom protestantyzmu: „Rozprosz, Panie Boże nasz, wszystkie zaraźliwe sekty (...) Ożywiaj, dobrotliwy Panie, pobożność katolicką, aby za czasów naszych i liczbą, i wysługą ludu się twego wiernego przyczyniało, a pobożność dobrych uczynków ich tę Rzeczpospolitą długo trzymała i od upadku broniła”.

Ze współczesnej perspektywy, słowa których używali uczestnicy sporu, wydają się nad wyraz obraźliwe i nie do przyjęcia, ale takim „ostrym” językiem dyskutowano w tamtych czasach.

Papiestwo (oraz reprezentowany przez papieży katolicyzm) poddane też było krytyce teologicznej. Jan Kalwin pisał, że tradycja papistów zaciemniła sens Pisma Świętego: „W papiestwie każdy starał się dorzucić swoje trzy grosze (...) Zdawało się, iż nie wystarczy, by podążać szczerze za Słowem Bożym, ale dobrze byłoby jeszcze z czymś je wymieszać”. A także: „Nie znaczy to, iż papiści całkowicie odrzucają Boga, ale że pragną stworzyć nową doktrynę, łącząc i mieszając wszystkie religie świata”.

Spór pomiędzy katolicyzmem a protestantyzmem (na gruncie teologicznym) oczywiście wciąż istnieje.

wtorek, 10 października 2017

TOLERANCJA PO (STARO)POLSKU

W XVI wieku Polska, wzorem wielu państw Europy, stała się areną polemik i dysput motywowanych religijnie. Wystąpienie Marcina Lutra i protestancka reformacja odcisnęły trwały ślad na europejskich społeczeństwach: od Francji aż po wschodnie rubieże Rzeczpospolitej. Polska stała się jednym z pierwszych odbiorców idei reformacyjnych. Wśród mieszczan szerzył się przede wszystkim luteranizm, zaś kalwinizm zyskiwał wpływy wśród polskiej szlachty. Wiele znamienitych rodów szlacheckich, wśród nich Radziwiłłowie, Ossolińscy, Zborowscy, Jazłowieccy, Sapiehowie, Fredrowie, Leszczyńscy czy Chodkiewiczowie, przeszło na stronę ewangelicką. Reformacyjne poglądy rozpowszechniali tacy wybitni Polacy, jak Mikołaj Rej, Jan Kochanowski, Andrzej Frycz Modrzewski czy Mikołaj Sęp-Szarzyński. Pomimo, często ostrych, sporów w Polsce kwitła tolerancja. Profesor Janusz Tazbir – polski historyk i badacz dziejów kultury staropolskiej oraz reformacji i kontrreformacji, określił Rzeczpospolitą Obojga Narodów „państwem bez stosów” (choć przypadki agresji wobec „innowierców” się zdarzały). Na ziemiach Rzeczpospolitej znajdowali schronienie wyznawcy różnych wyznań, również ci, którzy uciekali przed wyrokami katolickich sądów duchownych i trybunałów inkwizycyjnych.

W historii szesnastowiecznej i wielowyznaniowej Polski znajdujemy bardzo ważny akt prawny, który może, dla nas Polaków, być powodem do chluby. 28 stycznia 1573 roku uchwalono konfederację warszawską, która może uchodzić za wzór troski o dobro wspólnego państwa i jego obywateli. Zakładała ona m.in., że państwo nie będzie ingerować w sprawy wyznania swoich mieszkańców.

Dokument zobowiązywał do zachowania pokoju pomiędzy wyznawcami różnych wyznań chrześcijańskich, niewywoływania walk i wojen religijnych, niekarania różnowierców konfiskatą dóbr czy skazaniem na wygnanie lub więzienie. Wzywał także do powstrzymywania prób szerzenia nienawiści na tle wyznaniowym. Choć dokument nie zaspokajał ambicji wszystkich (na przykład nieprzychylni reformacji katolicy w Koronie nazywali go „wilczym”, „tyrańskim", „piekielnym” i „dzikim” prawem, ale także wielu luteran czy kalwinistów, zdaje się, nie miało stuprocentowej satysfakcji z jego uchwalenia), to jednak za jego sprawą Polska była postrzegana jako kraj „złotej wolności sumienia” (tak pisał Marcin Ruar – ariański działacz reformacyjny z Holsztynu).

Konfederacja warszawska nie tylko regulowała kwestię swobód religijnych, ale położyła podwaliny dla wolności zgromadzeń czy wolności słowa. Niestety, ostatecznie, nie zapobiegła wzrostowi nietolerancji wyznaniowej związanej z kontrreformacją. Wraz z umacnianiem się pozycji Kościoła katolickiego polskość zaczęto utożsamiać z katolicyzmem a zakres tolerancji wobec „inności” znacznie się zmniejszył. Kres tolerancji religijnej przyniosły wojny, które Rzeczpospolita w XVII wieku prowadziła z protestanckimi Szwedami, prawosławnymi Moskalami czy muzułmańskimi Turkami. To właśnie w tym czasie ukuty został stereotyp Polaka-katolika.

O doniosłości aktu konfederacji warszawskiej świadczy to, że był on wielokrotnie przedrukowywany i tłumaczony na różne języki. Trafił też na Listę Światową Programu UNESCO „Pamięć Świata” (ang. Memory of the World) w roku 2003.

poniedziałek, 9 października 2017

STANISŁAW MURZYNOWSKI - WAŻNA POSTAĆ REFORMACJI

Czasy protestanckiej reformacji to tak zwany złoty wiek dziejów Polski. Skończył się on u schyłku XVI w. gdy coraz większe wpływy zyskiwała kontrreformacja, likwidując religijną tolerancję i skutecznie niszcząc reformacyjne dziedzictwo. Powolny upadek kraju stał się smutnym faktem…

Z okazji Roku Reformacji, przypadającym na 500. lecie wystąpienia Marcina Lutra (1517-2017), warto wspomnieć różne postacie i wydarzenia związane z europejskim protestantyzmem.

„A gdy šię Jesus narodził w Bethleem [miešcie] ziemie żydowskiéi za Heróda króla Oto mędrcy ze wschodu słońca przyiachali do Hierusalem, rzeknąc, gdzie iest [tento nowo] narodzony król żydowski: Bom widzieli gwiázdę iego na wschod słońca, i przyiachalim abych iemu chfale dali.”

Powyższy fragment Ewangelii Mateusza został przetłumaczony z języka greckiego na język polski przez pisarza reformacyjnego Stanisława Murzynowskiego vel Suszycki herbu Ogończyk z Murzynowa koło Płocka.

Murzynowski z naukami reformacyjnymi zetknął się podczas studiów na uniwersytecie w Wittenberdze (prawdopodobnie osobiście poznał Marcina Lutra i Filipa Melanchtona). Sympatia dla poglądów Lutra przysporzyła mu kłopotów w rodzinnych stronach. Sprawą jego odstępstwa od wyznania rzymskokatolickiego zajmowano się w maju i we wrześniu 1550 roku na posiedzeniach kapituły płockiej.

Murzynowski osiadł w Królewcu, gdzie, mając 21 lat, przy poparciu księcia Albrechta Hohenzollerna, rozpoczął tłumaczenie Nowego Testamentu. Cały tekst Nowego Testamentu w przekładzie Murzynowskiego ukazał się w 1553 roku – było to pierwsze tłumaczenie tekstu biblijnego na język polski z greki. Wcześniej (1551) ukazały się drukiem cztery Ewangelie – które dedykowano królowi Zygmuntowi Augustowi.

Równolegle z tłumaczeniem tekstów nowotestamentowych Murzynowski prowadził badania nad ortografią polską, zakończone wydaniem opracowania pod tytułem "Ortografija polska".

Jednym z dorobków reformacji protestanckiej są właśnie tłumaczenia Biblii z języków oryginalnych. Reformacja kładła nacisk na czytanie i rozważanie tekstu biblijnego, który za sprawą tłumaczeń na języki narodowe stawał się coraz bardziej dostępny dla „zwykłego” człowieka. Kościół rzymski zareagował na taki rozwój sytuacji konstytucją Piusa IV Dominici gregis custodiae z 24 marca 1564 roku. Zgodnie z jej treścią zakazano korzystać z niekatolickich wydań Pisma Świętego, zaś na korzystanie z katolickich przekładów na języki nowożytne wierni winni uzyskać zgodę proboszcza lub spowiednika. "Doświadczenie bowiem wykazało – tłumaczył Pius IV – że jeśli Biblia jest dostępna w języku ludowym wszystkim bez różnicy, powstaje stąd wskutek ludzkiej lekkomyślności więcej szkody niż pożytku".

Murzynowski zmarł młodo, w wieku 25 lat. Ponieważ był „heretykiem” przez wiele lat skrzętnie pomijano jego osobę i jego zasługi we wszelkich opracowaniach dotyczących postaci regionu Kujaw, Ziemi Dobrzyńskiej i Mazowsza.

niedziela, 8 października 2017

MODRZEWSKI - WIELKA POSTAĆ REFORMACJI

„Andrzej Frycz Modrzewski był jednym z najwybitniejszych myślicieli doby renesansu. Jego najsłynniejsze dzieło 'O poprawie Rzeczypospolitej' czytano i komentowano w całej Europie. Niestety, najmniej uważnie w ojczyźnie autora” – to cytat z artykułu Krzysztofa Jóźwiaka „De Republica emendanda”, który ukazał się w piśmie „Historia. UważamRze”, Nr 6(63) z 2017 r.

Modrzewski wpisuje się też w działalność Polaków, którym bliska była idea XVI-wiecznej Reformacji. Jego „heretyckość” stanowiła chyba główny problemem i skutkowała niską popularnością prac w Polsce. Dzieło „De Republica emendanda”[1] znalazło się na indeksie ksiąg zakazanych. W księdze „O Kościele” domagał się uregulowania stanowiska Kościoła w Polsce, utworzenia kościoła narodowego, podporządkowanego państwu, uniezależnionego od papiestwa. Motywował to między innymi taki słowami: „Papieże...podstawiając wszystkim nogi do całowania, każą wypełniać swoje rozkazy i polecenia, jakby one pochodziły z tajemnych planów bożych...i zapomniawszy o tym, że są tylko ludźmi, pragną, by im przyznawano tytuły i cześć niemal boską”.

Wymieniony tekst Krzysztofa Jóźwiaka kończy się przypomnieniem, że Modrzewski „napominał szlachtę polską, że jej arogancja i niechęć do wszelkich zmian doprowadzi do katastrofy, i ostrzegał, że żaden kraj nie został zdobyty przez wroga, dopóki nie osłabiły go konflikty wewnętrzne”. To ostrzeżenie jest wciąż aktualne w odniesieniu do naszej sytuacji społeczno-politycznej.

W historii polskiego renesansu mamy wiele światłych i godnych uznania postaci.
Wiwat 500-lecie Reformacji!


[1] Dzieło składa się z pięciu ksiąg: De moribus (O obyczajach), De legibus (O prawach), De bello (O wojnie), De Ecclesia (O Kościele), De schola (O szkole).

sobota, 7 października 2017

BACH I REFORMACJA

Zaliczany do największych geniuszów muzycznych wszystkich czasów - Jan Sebastian Bach był luteraninem. Muzykę uważał za dar Boży oraz narzędzie mające służyć po pierwsze Bożej chwale, a dopiero w dalszej kolejności nauce i estetycznej przyjemności. Zanurzona w teologii protestanckiej koncepcja muzyki spowodowała, że Bach nie przeciwstawiał w swej twórczości tego co świeckie - temu co religijne.

Luteranin? Reformacja? A co to takiego?

Rok 2017 jest rokiem reformacji, a zatem warto przypominać wydarzenia i postacie, które związane są z protestancką reformacją.

31 października 1517 roku augustiański mnich i wykładowca teologii na uniwersytecie w Wittenberdze, Marcin Luter, poddał do dyskusji 95 tez, które wskazywały na błędy Kościoła zachodniego chrześcijaństwa - Kościoła Rzymu.

3 stycznia 1521 roku papież Leon X nałożył ekskomunikę na Marcina Lutra, której konsekwencją był wydany 26 maja edykt cesarza Karola V, uznający Lutra za heretyka i skazujący go na wygnanie.

Wystąpienie Lutra dało początek reformacji, która zmieniła na trwałe oblicze Kościoła. Teolodzy protestanccy z lat 1520-1540 byli przekonani, że gruba warstwa tradycji, która pokryła Kościół Rzymu, musi zostać "odkurzona", by odkryć na nowo wartość apostolskiego (biblijnego) nauczania.

poniedziałek, 2 października 2017

REFORMACJA PROTESTANCKA

Obraz chrześcijaństwa "wymalowany" religijnością, obrzędowością , pobożnością i przykazaniami rzymskiego katolicyzmu jest zdecydowanie niepełny. Święto Reformacji (31 października), zasadniczo obce polskiej kulturze, przypomina, że jest taki obszar chrześcijaństwa, który choć nie ma znaczącej reprezentacji w Polsce, to jednak jest znacznie bliższy, w swoich założeniach, tradycji apostolskiej i nowotestamentowej niż oblicze kościoła katolickiego.

Szesnastowieczna reformacja (tak w swoim nurcie niemieckim, jak i szwajcarskim) wypracowała najważniejsze zasady, które wyrażają wiarę chrześcijan - protestantów (tzw. sola, z języka łacińskiego "tylko", bądź "jedynie"):
- Tylko Pismo (sola Scriptura)
- Tylko Chrystusa (solo Christo)
- Tylko łaska (sola gratia)
- Tylko wiara (sola fide)
- Tylko Bogu chwała (soli Deo gloria)

Reformatorzy i prekursorzy reformacji (Waldo, Jan Wiklif, Jan Hus) płacili ogromną cenę, aby przyprowadzić narody Europy do poznania Ewangelii i dać ludziom do ręki Słowo Boże, aby mogli je czytać we własnym języku - języku serca. To, co stanowiło siłę ruchów reformacyjnych, to właśnie dostęp do Słowa Bożego - tekstu Starego i Nowego Testamentu. Czytając Słowa Jezusa i apostołów zapisane na kartach 27. ksiąg Nowego Testamentu, mamy dostęp do źródła, które powinno stanowić o sile chrześcijańskiej wiary.

Bez odniesienia naszych przekonań i wiary do Biblii dryfujemy w odmętach ludzkich przypuszczeń, narażając się na niechybną katastrofę. Czy dostęp do Biblii sprawi, że wszyscy ją pokochają i zapragną żyć jej treścią? Pewnie nie. Jednak u wielu czytających teksty biblijne może pojawić się wiara prowadząca do poznania Tego, który zdecydowanie jest godzien, aby Go poznać - Jezusa Chrystusa, o którym tak pisał Paweł z Tarsu: "On jest obrazem Boga niewidzialnego, pierworodnym wobec całego stworzenia, gdyż w Nim wszystko zostało stworzone w niebie i na ziemi: to, co widzialne i niewidzialne, trony czy panowania, zwierzchności czy władze - wszystko przez Niego i dla Niego zostało stworzone. On jest przed wszystkim i wszystko w Nim istnieje. On także jest Głową Ciała - Kościoła. On jest początkiem, pierworodnym spośród umarłych, aby być pierwszym we wszystkim. Spodobało się bowiem Bogu, by w Nim zamieszkała cała pełnia i aby przez Niego wszystko pojednać ze sobą - wprowadziwszy pokój przez krew Jego krzyża, zarówno na ziemi, jak i w niebie. I was, którzy niegdyś byliście obcymi i wrogami przez wasze myśli i złe czyny, teraz przez śmierć pojednał w swoim doczesnym ciele, aby stawić przed sobą jako świętych i nieskalanych, i nienagannych".

A jaki powinien być Kościół? Bliskie mi jest stwierdzenie, że "Kościół funkcjonuje w tym świecie, gdzie wszystko kostnieje, więdnie i przemija. Społeczność Kościoła, która w pewnym momencie historii dostrzegła potrzebę reformy, zachowuje przekonanie, że tak zreformowany Kościół powinien stale się reformować, nieustannie się odnawiać (ECCLESIA REFORMATA ET SEMPER REFORMANDA VERBI DIVINI – Kościół reformowany i stale się reformujący według Słowa Bożego)".